Nowy Rok nas nie rozpieszcza. Już teraz ceny benzyny są zatrważające, a jak zapowiada rząd będą jeszcze wyższe, co związane jest z podniesieniem akcyzy, jak również obecną sytuacją w Iranie. To jednak nie koniec podwyżek dla kierowców. W zeszłym roku zanotowano wzrost ubezpieczeń OC o 11%, w tym, już od kilku dni obowiązują nowe „cenniki” kar za brak ubezpieczenia samochodowego.
1. stycznia weszła w życie nowelizacja ustawy z zeszłego roku o ubezpieczeniach obowiązkowych, ale też UFG i o Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych. Do 31. grudnia ubiegłego roku, kierowcy samochodów osobowych, którzy nie mieli ważnego OC, musieli liczyć się z opłatą karną w wysokości 1980 zł – była to równowartość 500 euro. Od nowego roku sposób naliczania kar się zmienia. Nie będzie już naliczana po kursie euro, a na podstawie podwójnego minimalnego wynagrodzenia za pracą. Jego wartość została oszacowana na 1500 zł, co oznacza, że teraz opłata karna będzie kosztowała 3000 złotych. Kwota ta jest dość wysoka, może więc to „zachęci” niefrasobliwych kierowców do uregulowania należności, zwłaszcza, że po polskich drogach jeździ około 200 tysięcy nieubezpieczonych pojazdów, które uczestniczą w ponad 5 tysiącach kolizji i wypadkach.
Przypomnijmy, co grozi kierowcy, który nie ma ważnego ubezpieczenia samochodowego. Oprócz wcześniej wspomnianej opłaty karnej, dochodzą jeszcze koszty mandatu, holowania samochodu na państwowy parking, za który również trzeba będzie zapłacić. Suma kosztów jest więc kilkakrotnie wyższa, niż gdybyśmy wykupili najtańsze OC. Sytuacja wygląda jeszcze gorzej, jeśli doprowadzimy do kolizji lub wypadku. Wtedy zostaniemy dodatkowo obciążeni kosztami naprawy samochodu poszkodowanego i swojego, jak również ewentualnymi kosztami rehabilitacji i rekonwalescencji poszkodowanych.
Z tego też powodu proponuję już teraz zajrzeć do dokumentów samochodu i sprawdzić jak długo jeszcze ważna jest polisa, jeśli wygasa, warto rozejrzeć się za korzystną ofertą.