Nie jesteśmy niestety narodem zbyt przezornym czy zapobiegliwym, ale też niezbyt zasobnym. Prawdopodobnie także z zapóźnień gospodarczych (ale i bardzo często – legislacyjnych) wynika nasz, trochę jednak niepoważny, stosunek do wszelkich ubezpieczeń.
W Polsce przede wszystkim (i to w najwyższym odsetku) ubezpieczane jest to, co obowiązkowe. A więc np. OC pojazdów. Ale przecież nie tylko ważny jest samochód. Znacznie cenniejsze i wartościowsze są nasze domy i mieszkania. Stanowią one często dorobek całego życia, a także, coraz chętniej traktowane są jako forma lokaty kapitału na przyszłość.
Na przykład w Niemczech aż 80 % ludności ubezpiecza swoje nieruchomości mieszkalne wraz z wyposażeniem, w Czechach stanowi to 60 %, natomiast w Polsce – jedynie 20%. Czy wynika to tylko z naszej niezamożności (pozornych oszczędności) czy też z braku przezorności. Ostatnio – jak komentują krajowi fachowcy – nieco więcej sprzedaje się na rynku ubezpieczeń na życie czy tez zdrowotnych – różnego typu. Nie zawsze jednak, szczególnie w zakresie zdrowia, mamy satysfakcjonujące uregulowania prawne. Odstrasza to zarówno firmy ubezpieczeniowe, jak i nas – zwykłych klientów.
Nie ukrywajmy, że nasza świadomość ubezpieczeniowa jest wciąż bardzo niska, fragmentaryczna i niewystarczająca do racjonalnego funkcjonowania we wszelkich sferach naszej życiowej (zawodowej i osobistej) działalności. Niewątpliwym dowodem na istnienie ogromnych luk w naszej zaradności i wiedzy ubezpieczeniowej – jest powstawanie i błyskawiczny rozwój tzw. kancelarii odszkodowawczych. Wszelkie firmy ubezpieczeniowe w Polsce podlegają kontroli Komisji Nadzoru Finansowego, lecz tego typu kancelarie – niestety – nie. Utworzono już u nas co najmniej ponad 600 takich placówek.
Kancelarie te żerują głównie na nieświadomości i strachu poszkodowanych. Z ofiarami najróżniejszych nieszczęśliwych zdarzeń przedstawiciele kancelarii podpisują jak najszybciej (często z zaskoczenia i bez należytej świadomości) umowy, żądając dla siebie horrendalnych prowizji. Do niedawna stanowiły one nawet do 40 % wartości świadczeń odszkodowawczych, obecnie maksymalnie do 30 % (czasem 10 -15 %), co wymusza silna już konkurencja na tym rynku.
Płacimy pośrednikom odszkodowawczym za ich zabiegi i starania czynione w naszym imieniu, w efekcie czego uzyskujemy mniejsze kwoty należnego nam zadośćuczynienia. Dzielimy się bowiem z nimi naszym odszkodowaniem. Pamiętajmy jednak, że przedstawiciele ci pracują bez żadnego nadzoru, bywa, że stosują niedopuszczalne, nieetyczne metody. Musimy być ostrożni i nie ulegać zbyt łatwo namowom, szczególnie tym, czynionym pod presją czasu czy innym naciskiem.
Bywają takie sytuacje, że sami nie bylibyśmy w stanie wywalczyć sobie wszelkich możliwych, przysługujących nam w danym wypadku świadczeń ubezpieczeniowych. Wówczas usługi pośrednika mogą nam sporo uświadomić i ułatwić drogę dochodzenia. Jeżeli jest to postępowanie uczciwe, legalne i rzeczywiście pomocne – zasługuje na uwagę i wynagrodzenie. Podobnie korzystamy przecież np z usług prawnika (kancelarii prawnej). Jednakże prawnik zawsze legitymuje się odpowiednim wykształceniem, legalną praktyką i ponosi pełna odpowiedzialność za swoje działania. Podobne wymagania powinniśmy więc zawsze stawiać pośrednikom odszkodowawczym i decydować się tylko na takich, którzy gwarantują nam pełną uczciwość, transparentność za rozsądne adekwatne wynagrodzenie.