Co roku, każdy student staje przed opcją wyboru odpowiedniego ubezpieczenia następstw nieszczęśliwych wypadków. Opcji jest wiele, aczkolwiek zwykle wygrywa ta ubezpieczalnia, która zwyciężyła przetarg z uczelnią, na której studiują dani studenci. Najpopularniejsze w tym przypadku jest PZU, które oferuje naprawdę konkurencyjną opcję ubezpieczenia. W cenie około 39zł rocznie, ubezpiecza swoich studentów na kwotę piętnastu tysięcy złotych. To naprawdę niewielka kwota, ale może się przydać podczas złamania ręki lub nogi.
Dodatkowym pozytywem tego typu ubezpieczenia jest to, że zwykle pieniądze zbiera starosta roku lub skarbnik, więc wystarczy dać mu pieniądze i podać kilka danych, bez potrzeby biegania po towarzystwach ubezpieczeń. Nie dziwi to, że ubezpieczalnie walczą o wygranie przetargu, ponieważ w ten właśnie sposób pozyskują naprawdę wielu klientów, właściwie bez żadnego wysiłku. A kto wie, może po skończeniu studiów absolwenci też zdecydują się na wybór tej firmy?
To jeden z popularniejszych sposób na ubezpieczenie studenckie. Są jeszcze jednak inne. Dwa najpopularniejsze to Euro 26 i ISIC. To, poza tym, że ubezpieczenia, jeszcze dodatkowo legitymacje studenckie ważne na całym świecie oferujące wiele zniżek. Warto więc, z tego powodu zaopatrzyć się w takie ubezpieczenie. Jednakże tylko w przypadku tego, aby mieć dokument uprawniający nas do zniżek. Jeśli mowa o ubezpieczeniu, to nie jest ono w żadnym wypadku korzystne. Roczna opłata to np. w przypadku Euro 26 69zł za przeciętne ubezpieczenie. Wartość ubezpieczenia nie jest wiele wyższa, jak ta, w przypadku PZU. I do tego dochodzi ogromny minus. Będąc za granicą, musimy najpierw sami zapłacić za leczenie, gips, czy hospitalizację, a dopiero potem Euro stwierdza, czy to było konieczne. Jeśli nie było – nie zwracają za to ani pieniędzy, ani nie wypłacają odszkodowania. To dość absurdalne, ponieważ, dla przykładu, w Wielkiej Brytanii założenie gipsu na nadgarstek (od palców do łokcia) kosztuje tysiąc funtów. I teraz pojawia się pytanie, skąd przeciętny student ma wziąć 5000 zł. Oczywiście, zwykle nie ma skąd i zadłuża się u rodziców. Potem wraca do Polski i dopiero wtedy staje przed ogromnie ważną decyzją towarzystwa ubezpieczeniowego. Jeśli Ci stwierdzą, że nie było potrzeby wkładania ręki w gips, nie wypłacą pieniędzy. Ważne w tym przypadku jest to, aby koniecznie wziąć ze sobą całą dokumentację.
Podsumowując, każdy student powinien się dodatkowo ubezpieczyć, jeśli chce liczyć na jakiekolwiek odszkodowanie zdrowotne. To, jaką ubezpieczalnie wybierze, zależy od niego i jego potrzeb.