Wszystko zaczęło się od ubezpieczeń przez telefon, dodatkowo nie jest to wcale jakiś nowoczesny wynalazek. Już w 1985 roku, w Wielkiej Brytanii, ubezpieczyciele zdobywali klientów przez słuchawkę telefoniczną. Musieliśmy jednak czekać do 2003, aby rynek direct rozkwitł na dobre. Być może na początku, ludzie nie byli zbyt przychylnie elektronicznej formie ubezpieczania się, ale przynajmniej zgarniali informacje na ten temat przez internet.
Pionierem na polskim rynku w dziedzinie ubezpieczeń telefonicznych był Link4, każdy pamięta chyba ten sympatyczny, pomarańczowy samochodzik ze słuchawką na dachu, który zachęcał nas z ekranu telewizora do zadzwonienia pod numer, który składał się bodajże z samych czwórek. Później, zachęcone sukcesem Link4, dotarły do kraju nad Wisłą również inne agencje ubezpieczeniowe typu direct.
Ten kto nie lubi przez telefon rozmawiać, nie ma na to czasu lub mieszka w miejscu, gdzie wiecznie gubi zasięg, może skorzystać z ubezpieczenia przez SMS. Wystarczy tylko wpisać w treść wiadomości kilka niezbędnych informacji i wysłąć pod podany numer. Opłata za ubezpieczenie dopisywana jest do rachunku telefonicznego. Na razie nie jest to jeszcze rozwinięta usługa, Orange wprowadziło ją licząc na większą ilość kilentów.
Co zatem, opowiada się za ubezpieczeniami direct? Przede wszystkim, błędem ze strony ubezpieczycieli byłoby niedostrzeganie jak ważną rolę w życiu młodych ludzi pełni internet, telefon i inne urządzenia elektroniczne. Na pewno oszczędność czasu to główbny atut e-ubezpieczeń. Niektórzy pracują dość długo i kiedy chcieliby wykupić polisę na nowo zakupiony samochód musieliby zerwać się z pracy, aby zdąrzyć ją kupić przed zamknięciem punktu ubezpieczyciela. Teraz wystarczą tylko dwa kliknięcia, aby zawrzeć umowę o ubezpieczenie. Ci najabrdziej zapracowani, mogą wykorzystać na to, nawet chwilę przerwy w pracy.