Nie uciekaj, bo i tak za to zapłacisz

Własne cztery kółka przestały być dobrem luksusowym. Minęły czasy, gdy po pracy wracało się do domu, a dziecko wysyłało na podwórko. Świat przyspieszył, a wraz z im samochody. I zrobiło się trochę niebezpiecznie. Czytaj dalej

Ubezpiecz się i jedź!

Jesienią, gdy pogarsza się widoczność na drogach, gdy stajemy się bardziej ospali i mniej czujni, nietrudno o stłuczkę czy wypadek samochodowy. Mgły, dłuższa noc, opady deszczu – wszystko to ma wpływ na kierowców, wszystko to naraża nas na sytuacje niebezpieczne, często zdarzające się podczas jazdy jesiennymi drogami. Warto więc zainteresować się ubezpieczeniem autocasco, zwanym w skrócie AC. Jest to ubezpieczenie dobrowolne, obejmujące samochody zarejestrowane w Polsce, zgodnie z przepisami o ruchu drogowym. Umowę zawiera się na rok lub – w umotywowanych przypadkach – na krótszy okres. Dokumentem potwierdzającym umowę jest polisa, obowiązująca od dnia po zapłaceniu składki. Należność wpłacamy jednorazowo albo – jeśli nam wygodniej – w ratach. Umowa wygaśnie automatycznie, gdy nie wpłacimy składki za następne dwanaście miesięcy. Ubezpieczenia samochodowe, zawarte z tego tytułu, wypłaca się w następujących przypadkach: gdy wypadek nastąpił z naszej winy; gdy nieznany jest sprawca uszkodzeń; gdy pojazd został uszkodzony w wyniku kontaktu ze zwierzęciem; gdy uszkodzenie jest efektem działania jakiegoś żywiołu; gdy pojazd nam skradziono. Ubezpieczenie nie będzie wypłacone, jeśli: samochód był prowadzony bez ważnych dokumentów albo pod wpływem alkoholu; samochód został użyty jako narzędzie przestępstwa lub pozostawiony (bez zabezpieczeń) w niewiadomym celu albo porzucony na miejscu wypadku. Bardzo istotne: nie zostawiaj dowodu rejestracyjnego i kluczyków w samochodzie, gdyż w razie kradzieży nie otrzymasz odszkodowania!!! Nasze roszczenia nie zostaną także wzięte pod uwagę, jeśli wielkość szkód nie przekracza 1% wartości całego pojazdu. Jakkolwiek, przed podpisaniem umowy, dowiedz się dokładnie, jaki zakres ochrony oferuje dane towarzystwo i jakie zastrzega sobie „wyłączenia”, tj. które z zakładanych sytuacji, nie będą  objęte ubezpieczeniem. Polisę możemy dostosować do naszych potrzeb – jeśli dużo podróżujemy samochodem za granicą Polski, często parkujemy na parkingach niestrzeżonych, jeździmy głównie nocą itp. – uwzględnijmy to w umowie AC.

Czy szkoda całkowita musi brzmieć jak wyrok?

Kolizje na drogach zdarzają się codziennie, najczęściej jest jednak tak, że nas omijają, najczęściej jeździmy na tyle ostrożnie, że nie powodujemy zagrożenia na drodze. To, że my uważamy, wcale nie oznacza, że tak też będą zachowywali się inni uczestnicy ruchu. Naprawdę pół biedy, jeśli ktoś wgniecie nam zderzak albo stłucze reflektor – otrzymamy odszkodowanie z OC sprawcy i nasze auto będzie znów sprawne. Gorzej, jeśli ubezpieczyciel stwierdzi, że koszt naprawy auta przewyższa jego wartość. Zapada wyrok, a w naszych uszach szumi jedynie jedno – szkoda całkowita. Czym jest? Kiedy można się od niej odwołać? Czy zawsze musi oznaczać to, że już nigdy naszym autem nigdzie nie pojedziemy?

Szkoda całkowita jest terminem, który nie jest jednoznacznie zdefiniowany w polskim prawie. Według artykułu 363 § 1 Kodeksu Cywilnego jeśli przywrócenie stanu poprzedniego rzeczy jest niemożliwe lub wymaga zbyt wysokiego nakładu pieniężnego, poszkodowany otrzymuje świadczenia za szkodę w postaci pieniężnej. Wysokość odszkodowania zależy od rodzaju ubezpieczenia OC czy AC oraz oceny rzeczoznawcy powołanego przez ubezpieczyciela. Co to oznacza w praktyce? To, że mimo zaostrzonych przepisów recyklingowo-ubezpieczeniowych, towarzystwa jeszcze więcej „zdzierają” z poszkodowanych. Obliczanie odszkodowania z tytułu szkody całkowitej oznacza wycenę pojazdu przed zniszczeniem i po. Pierwsza kwota jest z reguły zaniżana, a druga zawyżana w konsekwencji czego poszkodowani otrzymują grosze.

Ubezpieczycielom o wiele bardziej opłaca się orzeczenie szkody całkowitej, niż częściowej, gdyż wiąże się to z o wiele mniejszą sumą, którą muszą zapłacić. Od decyzji można się odwołać i skorzystać z usług niezależnego rzeczoznawcy – często nawet obniżenie kosztu naprawy o kilkaset złotych powoduje, że „załapujemy się” na szkodę częściową i towarzystwo ma obowiązek za naprawę pojazdu zapłacić. Utarło się też, że szkoda całkowita orzekana jest w momencie, gdy uszkodzonych zostało 70% pojazdu. W rzeczywistości jest jednak tak, że wiele firm wypłaca odszkodowania z tytułu szkody częściowej nawet do 100% uszkodzenia. Oznacza to, że czasem lepiej walczyć o swoje, zwłaszcza, jeśli do kolizji i uszkodzenia pojazdu nie doszło z naszej winy.

Szkoda całkowita – jak nie dać się oszukać?

Szkoda całkowita to sytuacja, w której zniszczenie samochodu sięga powyżej 70%, co oznacza, że jego naprawa przewyższa jego wartość, a pojazd nadaje się d kasacji. To jeden z czarnych scenariuszy, który może nam się przytrafić, gdy włączymy się do ruchu drogowego. O ile ze szkodą częściową i obliczaniem wysokości odszkodowania nie ma większych problemów, choć zdarzają się odwołania, o tyle kompletne zniszczenie pojazdu tego typu problemy stwarza. Często zdarza się też tak, że ubezpieczyciele orzekają szkodę całkowitą pojazdu, mimo że nadaje się on jeszcze do naprawy. Jak nie dać się „zjeść”?

Musimy pamiętać, że orzeczenie szkody całkowitej jest często naciągane. Ubezpieczyciel zaniży wartość pojazdu przed kolizją, a zawyży koszty naprawy w konsekwencji czego, według niego naprawa będzie nieopłacalna. W tym wypadku warto skorzystać z usług niezależnego rzeczoznawcy, który ponownie oceni wartość – nawet, jeśli będzie ona się różniła o kilkaset złotych, może okazać się, że to wystarczy, aby zakwalifikować auto do naprawy. Są i takie firmy oferujące OC, które przystają na propozycję klienta, który uprze się, że rzekomo całkowicie uszkodzonym pojazdem chce jeździć. Wypłacają odszkodowanie o ile wartość naprawy nie przekroczy 100% wartości auta.

Orzeczenie przez ubezpieczyciela szody całkowitej nie jest korzystne dla poszkodowanego, zwłaszcza, że pieniądze, które otrzyma są nieporównywalnie niskie i nie pozwalają na zakup auta podobnej klasy, czy też naprawy starego. Musimy wziąć jednak pod uwagę fakt, że czasem sami sobie szkodzimy. Jak? Wykupując ubezpieczenie AC i zawyżając wartość samochodu, myśląc, że dzięki temu otrzymamy wyższe odszkodowanie. Prawda jest jednak taka, że zawyżamy tym samym wysokość składki.

Jeśli już dojdzie do kolizji i ubezpieczyciel stwierdzi, że zaistniała szkoda całkowita dokładnie przejrzymy dokumentację związaną z wyceną pojazdu i ewentualnymi kosztami naprawy. Decyzja ubezpieczyciela zawsze jest podważalna, zwłaszcza, że przepisy ubezpieczeniowo-recyklingowe i tak są wysoce niekorzystne dla kierowców.